Stała w swoim gabinecie i wpatrywała się w widok za oknem. Jej życie ostatnio nieco zwolniło. Praca, dom, nieliczne spotkania z przyjaciółmi, rodziną i Draco, którego też pochłonęła ostatnio praca. Coraz częściej nie mieli dla siebie czasu, a jak już go znaleźli to okazywało się, że po raz kolejny oberwał w pracy. Ona się martwiła, a on bagatelizował całą sytuację. Okres jej przygotowań, kursów i nauki się zakończył i stała się pełnoprawnym Uzdrowicielem, a fakt że Malfoy nie rzucił jej po tygodniu sprawił, że ucichły wszelkie plotki na jej temat. Od kilku dni jednak sama zastanawiała się czy nie powinna go zostawić. Powoli zaczynało ją męczyć jego podejście do pracy.
~*~
Siedziała i czekała w swoim mieszkaniu. Miała jeden z nielicznych ostatnio, wolnych wieczorów i chciała go spędzić z Draco na nic nie robieniu. Kiedy jednak dostała od niego wiadomość, że musi odwołać ich spotkanie, zaczęła się denerwować. W końcu chwyciła swoją kurtkę i opuściła mieszkanie, niemal sprintem pokonując odległość między ich mieszkaniami. Waliła do drzwi aż w końcu jej otworzył. Blady, poobijany i krwawiący. Spiorunowała go wzrokiem i wepchnęła do środku.
- Powinnam się domyślić.- warknęła wchodząc do środka i ciągnąc go za sobą.- Co się z tobą dzieje? Jesteś przepracowany? Bo ostatnio non stop obrywasz...- powiedziała, sadzając go na fotelu i opatrując jego rany na twarzy i ramionach.- Ściągaj koszulkę...
- Tak szybko mnie roz...- jęknął, kiedy sama zaczęła to robić.
- Na Merlina! Malfoy!- krzyknęła zdenerwowana, widząc mnóstwo ran, z których sączyła się krew.
- Nic takiego.
- Jakie nic takiego?! Masz szczęście bo mam ochotę cię teraz pobić! Stłuc na kwaśne jabłko! Mam dość, że tak to wszystko bagatelizujesz!
- Nic się nie dzieje... Byliśmy na akcji, oberwałem zaklęciami, koniec historii...- powiedział niezadowolony. Wzięła różdżkę i zaczęła go leczyć, na co zareagował głośnym jękiem.- No tak. Ostrzegałaś, że będziesz sadystką.
- Należy ci się. Powiesz mi czy wszystko w porządku? Czy masz zamiar dalej mnie okłamywać?
- Oj no... Fakt, ostatnio szybciej się męczę, ale to naprawdę nic takiego... Może to zwyczajne przepracowanie.
- To może weź wolne!- warknęła.- Musisz dbać o siebie, wiesz?- uderzyła go otwartą dłonią w głowę.
- Wiem, wiem.
- Nie chcę się martwić, za każdym razem kiedy pracujesz...- dodała nieco łagodniej.
- Przepraszam...- objął ją i przyciągnął do siebie. Nadal była na niego śmiertelnie obrażona, ale pozwoliła na ten gest.
- Naprawdę dzieje się z tobą coś złego, Draco. Już od jakiegoś czasu widzę, że jesteś zmęczony, nieobecny i coraz częściej dajesz się powalić... Może powinieneś zrobić badania, hmmm?
- Może... Na razie. Naprawdę mam ochotę odpocząć.
- A zjeść?
- Też.
- To idę coś zrobić...- powiedziała całując go czule.- A ty odpoczywaj...
~*~
Jej rozmyślania przerwał alarm. Wyszła z pomieszczenia i skierowała swoje kroki w stronę pomieszczenia, z którego alarm dochodził. Zamarła w drzwiach i nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Na łóżku leżał nieprzytomny Draco, a kilku Uzdrowicieli kręciło się wokół niego kręciło się gorączkowo. Nawet nie wiedziała jak zareagować. Nie wiedziała co czuje. Po prostu tam stała jak słup soli i wpatrywała się w tą scenę, jakby oglądała jakiś film. Nie docierało do niej, że to co się dzieje to prawda.
- Evelyn, wiem jak to wygląda, ale potrzebujemy twojej pomocy.- powiedział jeden z nich i skierował w jej kierunku.- Jego partner jest w sali obok. Nie jest z nim tak źle, ale potrzebuje pomocy. Zajmij się nim.
- Ale...
- Posłuchaj... Wezwałem wszystkich najlepszych Uzdrowicieli jacy tu są, żeby się nim zajęli...
Nagle blondyn zerwał się z łóżka i popatrzył w jej kierunku.
- Ale...- wydukał.- Ty nie żyjesz...- dodał i znowu stracił przytomność.
- Czy on właśnie dostał zawału?!- krzyknął mężczyzna.- Idź do drugiego. Jak skończysz możesz wrócić tutaj.
Niezadowolona wyszła, oddychając głęboko i starając się uspokoić. Weszła do sali i zobaczyła Zabiniego, a nad nim jednego Uzdrowiciela. Wzięła do ręki eliksiry i nachyliła się nad aurorem.
- Co się stało?- spytała łagodnie, kierując swoją różdżkę w jego kierunku.
- Byliśmy na akcji. Gość uderzył w nas zaklęciami. Kiedy go powaliłem, Draco leżał na ziemi. Dostał jakiś drgawek, nie wiedziałem co się dzieje... Lyn, co z nim?
- Nie wiem. Wywalili mnie z sali ale... Obudził się i powiedział, że ja nie żyję... Jakby stracił pamięć... I chyba dostał... zawału.- powiedziała cicho.
- Nie wiem. Wywalili mnie z sali ale... Obudził się i powiedział, że ja nie żyję... Jakby stracił pamięć... I chyba dostał... zawału.- powiedziała cicho.
- Zawału?! On ma 21 lat! Jak on mógł...- jęknął z bólu.
- Nie ruszaj się lepiej. Masz pogruchotane kości i sporo otarć. Do tego, wygląda na to że wstrząśnienie mózgu. Musisz leżeć i odpoczywać.
- Lyn, jemu się nie może nic stać! Cholera powinienem mieć go na oku cały czas!
- Blaise, to nie twoja wina... Z nim coś się dzieje od jakiegoś czasu, ale to uparty osioł.
- Mam nadzieję...
- Ja też...- wyszeptała, wiedząc dokładnie o co mu chodzi.- Pójdę tam. Zajrzę do ciebie za jakiś czas, dobrze?
- Tak...
Nie pozwolili jej nic robić, ale mogła przynajmniej stać w sali i obserwować. Kiedy w końcu skończyli go badać, leczyć i ratować jego życie, jeden z Uzdrowicieli opadł na krzesełko obok niej.
- Ii?- spytała patrząc na niego wyczekująco.
- Jest źle, Lyn. Nie będę cię oszukiwał. Oberwał kilkoma naprawdę potężnymi klątwami co bardzo go osłabiło. W dodatku od dłuższego czasu borykał się z problemami z sercem i efekt jest taki, że jego ciało jest bardzo osłabione. Stracił sporo krwi i najwyraźniej... pamięć. A przynajmniej z ostatnich kilku miesięcy. To może być efekt uderzenia, ale... może to być wynik jednej z klątw. Myślę, że dla niego to koniec pracy w terenie jeśli...
- Przeżyje?
- Musimy poczekać. Wtedy się okaże. Te problemy z sercem... Może się ich nie pozbyć. A z całą pewnością nie prędko i łatwo. Musiał już wcześniej oberwać czymś co osłabiło mięsień sercowy, a teraz tylko został dobity. Jeszcze dostał zawału... Wybacz, pójdę do gabinetu, jestem wykończony.
- Mogę zostać?- spytała cicho.
- Tak. Pewnie. Jakby przyszli jego rodzice to pewnie uspokoi ich fakt, że tu jesteś. Ich nie mogę wpuścić. Jeśli włączy się alarm, a ja bym nie przyszedł to... Po prostu przyjdź i mnie obudź...
Skinęła głową. Wszyscy opuścili salę, a ona siadła w wygodnym fotelu i podkuliła nogi. Nie była pewna czy bardziej ją dobija jego stan, czy myśl, że jej widok doprowadził go do zawału. Przeczesała dłonią włosy i zamknęła na chwilę oczy.
- Zaraz mnie zabiją za to, że wstałem...- usłyszała z okolic drzwi. Popatrzył na czarnoskórego przyjaciela i westchnęła.
- Nie powinno cię tu być...- wyszeptała. Chłopak ledwo trzymał się na nogach i walczył z bólem.
- Wiem, ale musiałem sprawdzić... Jak źle jest, Lyn?
- Bardzo... Nie wiadomo czy przeżyje, Blaise...- powiedziała cicho, czując jak chłopak łapie ją za rękę.
- Przeżyje. Jest zbyt silny...
- Z całą pewnością koniec pracy w terenie. Blaise... Powiedz mi, ile razy porządnie oberwał w ostatnich tygodniach? On ma zniszczone serce, ile razy to się mogło wydarzyć? Ile razy zbagatelizował swoje obrażenia?- warknęła ze łzami w oczach.
- Kilka... Tak myślę. Zawsze mówił, że się wylizał...
- Najwyraźniej łgał...
- Informuj mnie na bieżąco...- powiedział całując ją w czubek głowy.
Obudził ją głośny jęk. Otworzyła oczy i spojrzała na blondyna, który wiercił się na łóżku. Chwyciła eliksir przeciwbólowy i podeszła do niego. Spojrzał na nią przerażony.
- Nie... żyjesz...- wydukał w bólu.- Jesteś... w mojej... głowie...
- Co?!- spytała wlewając eliksir w jego rozchylone usta.- Jako wymysł wyobraźni pewnie nie mogłabym tego zrobić, nie?
- Jak?
- Draco ja...- powiedziała cicho i wtedy do sali wpadła Catherine. No tak, pracowała tu na oddziale urazów magiozoologicznych. Podbiegła do łóżka.
- Oh, jak się czujesz? Właśnie się dowiedziałam!- powiedziała łapiąc go za rękę.
- Źle...
- Co tu robisz, Smith?- warknęła Evelyn ściskając fiolkę w dłoni i odstawiając na stolik.
- Przyszłam sprawdzić co u mojego narzeczonego! Pytanie co ty tu robisz?
- Pracuję, jakbyś nie wiedziała...
- To możesz sobie zrobić przerwę, teraz ja tu posiedzę.
- Pracujesz na innym oddziale. Dopiero się obudził jeszcze go nie zbadałam, więc nie nie posiedzisz sobie tutaj. Do tej sali może wchodzić tylko jego Uzdowiciel! Więc z łaski swojej opuść to pomieszczenie.- powiedziała patrząc z wściekłością w jej kierunku. Jak ta perfidna szuja, mogła przychodzić tu i wykorzystywać jego utratę pamięci! Blondynka była wstrząśnięta jej bezczelnym zachowaniem. Draco przypatrywał im się.
- Stop...- wyjęczał.- Nie znam cię...- wskazał na Catherine.
Ah, więc amnezja dotyczy dłuższego czasu, niż kilka miesięcy.
- A ty nie żyjesz...- skończył, a na twarzy brunetki wykwitł drwiący uśmieszek.
- Żyję. Nawet bardzo, ale nie będziemy teraz o tym rozmawiać. Powinieneś się przespać. A pani, panno Smith.- powiedziała, swoim najbardziej oficjalnym tonem.- Powinna już iść.
Nie mogła tam siedzieć całymi dniami, więc Uzdrowiciele wyrzucili ją do domu. Kiedy ponownie pojawiła się w szpitalu, nie na dyżur, ale jako ona sama, od razu skierowała się do jego sali. Po kilku dniach przenieśli go na salę, na której miał odpoczywać. Nadal jego pamięć szwankowała, miał jakieś dziury, których nie potrafił wypełnić, nikt nie mógł go odwiedzać, bo nie powinien się denerwować. Jego stan się nieco ustabilizował, ale wciąż był osłabiony, jego serce pracowało nieregularnie i zdarzały mu się bezdechy. Zapukała cicho i weszła do sali. Nie spał. Wpatrywał się w sufit.
- Hej...- powiedziała cicho.
- Hej, Lyn...- uśmiechnął się blado. Usiadła obok niego i podciągnęła nogi pod brodę.
- Jak się czujesz?
- Jak gówno.
- I tak wyglądasz...- odparła. Wrócili do przyjaźni. Przynajmniej tyle z tego wszystkiego miała, chociaż cholernie jej brakowało tego uczucia, które jej towarzyszyło jeszcze kilka tygodni temu.
- Jak zawsze niezawodna w poprawieniu nastroju.- powiedział cicho i złapał ją za rękę.- Dobrze, że tu przychodzisz. Cholernie nudno.
- Jak tu przychodzę to na mnie wyzywasz jak cię badam i droczysz się ze mną, kiedy z tobą rozmawiam.
- Ale jak cię nie ma tu to jakoś tak pusto.
- Wow, zebrało ci się na wyznania, Malfoy.
- Nie przyzwyczajaj się, White. Masz zamiar się nade mną znęcać?
- Nie. Dzisiaj jestem jako ja, nie jako pani doktor.
- Super. Jesteś jędzowata jako Uzdrowiciel.
- Bo z ciebie jest wrzód... Wkurzający, irytujący i nie szanujący mojej pracy.
Uśmiechnął się blado, jednak po chwili się skrzywił.
- Boli?- spytała zaniepokojona.
- Moje serce świruje. Zakładam, że będę musiał ograniczyć stres...
- Zapewne...
- I inne rzeczy.
- Tym bardziej...- zaśmiała się.- Zostaniesz abstynentem w bardzo wielu dziedzinach...
- Jakich?- jęknął cicho.
- Hmm... Papierosy, alkohol, stres, wysiłek fizyczny, tak seks też...
- A co będę mógł robić?- skrzywił się.
- Leżeć i czarować wszystkich swoim niebywale przyjaznym charakterem...
- Zawsze byłaś wyjątkową jędzą, White.
- Cóż za to mnie koch...- zamknęła nagle usta. Nie chciała mu mówić co ich łączyło, bo to mogło źle wpłynąć na jego samopoczucie.
- Co?- spytał marszcząc brwi.
- Za to mnie uwielbiałeś... Za chamskie i szczere przytyki.
- Prawda...- posłał jej blady uśmiech.- Chyba się prześpię.
- W porządku.
- Ale zostań. Chcę widzieć twoją wredną buźkę jak się obudzę.
- Nigdzie nie idę...- westchnęła i usiadła wygodnie na fotelu, wpatrując się w jego szczupłą i bladą twarz. Nadal się bardzo martwiła jego stanem, a szczególnie jego źle pracującym sercem. Pracowali nad wyjściem z tej sytuacji i ułatwieniem mu przyszłego życia, ale nie było łatwo, nie znając użytych na nim klątw. Westchnęła głośno i przymknęła oczy. Te chwile mogła wykorzystać na sen. Wiedząc, że jest blisko gdyby potrzebował pomocy, sprawiała że mogła chociaż trochę odpocząć.
~*~
Następny rozdział: 20.04.2016, godzina 18:00
Następny rozdział: 20.04.2016, godzina 18:00
Rozdział 34 - 'It's Better'
O rany, nie wierzę, że Draco stracił pamięć. To bardzo przykre, że nie pamięta związku z Evelyn...Tylko sobie wyobrażam, jak dziewczyna może się czuć. :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Malfoy z tego wyjdzie...Już się bałam, że stanie mu się coś gorszego. Spodobało mi się zachowanie Zabiniego, był taki przejęty i przestraszony. Szkoda, że nie zauważył wcześniej stanu swojego przyjaciela.
Jestem ciekawa reakcji Dracona, gdy dowie się o relacjach, jakie łączyły go z White.
Przepraszam za taki chaotyczny komentarz, ale bardzo się spieszę, czeka na mnie stos zadań z chemii...;(
Życzę weny, Ivy! :*
Z jednej strony cieszę się, że Draco żyje, ale z drugiej... To straszne, że stracił pamięć! Mam nadzieję, że przypomni sobie wszystko i przestanie tak bardzo dokuczać Evelyn :)
OdpowiedzUsuńBlaise'a bardzo lubię w Twojej wersji. Jest dobrym przyjacielem, który mimo wszystko bardzo przejmuje się losem swoich przyjaciół.
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!
Pozdrawiam! :* :)