Ariana | Blogger | X X

19 gru 2015

Rozdział 4 - 'The Darkness'




- Mrrr... Draco, mam nadzieję że to nie była nasza ostatnia noc... Mrrr...- zamruczała dziewczyna ocierając się o niego niczym kotka w rui.- Miau...- dodała wystawiając pazurki i zamykając za sobą drzwi. Odetchnął z ulgą, wiedząc że ten kabaret dobiegł końca.
- Mrrrr... Nawet nie potrafisz odróżnić taniej podróbki kota od prawdziwego? Mrrrrrr...- zamruczała Evelyn ocierając się o niego swoim ciałem, szepcząc wprost do jego ucha. Jej pomruki tak bardzo przypominały te kocie, że aż zadrżał, uświadamiając sobie jak bardzo mu się to spodobało. Zaśmiała się głośno odsuwając od niego.- Co następne? Dziewczyna ziejąca ogniem?- spytała zbliżając swoją twarz do jego.- Trudno jest ujarzmić smoka, Smoku...- dodała spoglądając na jego usta, a potem lekko go góry i unosząc jeden kącik warg. Oblizała się lekko i odeszła śmiejąc głośno. Kiedy wparowała do salonu, zobaczyła śmiejącego się Weasley'a.
- Z czego się śmiejesz, Rudzielcu?- warknęła zbliżając się do niego z niebezpiecznym błyskiem w oku.
- Z Malfoy'a. I jego dramatycznych wyborów...- zaśmiał się nie speszony jej wzrokiem.
- Chcesz się obudzić z płomieniami zamiast włosów czy ślimakami chcącymi się ZNOWU wydostać z twoich ust, hmmm?- wysyczała przez zaciśnięte zęby, a jej dłoń, z pierścionkiem w kształcie węża, wijącym się po serdecznym palcu, zacisnęła się na oparciu sofy tuż obok jego głowy. Milczał z przerażeniem w oczach.- Tak myślałam. Kumpel Bliznowatego, a ciota jakich mało...- dodała odsuwając się i gracją opuszczając pomieszczenie. Ta dziewczyna, chociaż przerażała wszystkich, to jednak była wyjątkowo ładna i umiała poruszać się z niebywałą gracją. Do tego jako jedna z nielicznych wyglądała bardzo dobrze w szkolnej szacie.

Weszła do Wielkiej Sali i od razu zajęła miejsce obok Zabiniego.
- Czemu tak się uśmiechasz? Dobra noc?- zapytał kiedy nalała sobie soku i nałożyła tosta. Ugryzła mały kawałek i popatrzyła na niego rozbawiona.
- Cóż... Malfoy miał dzisiaj interesującą partnerkę... Mrrrr miau...- zamiauczała i wybuchnęła głośnym śmiechem. 
- Miauczała?
- Wyjątkowo głośno, szczególnie gdy dochodziła...- uniosła brwi i spojrzała na blondyna, który siadł na przeciwko.
- I z czego się śmiejesz?- warknął wpatrując się w nią zdenerwowany.
- Oh, mrrrrau, Draco...- zajęczała udając, że powoli zbliża się moment kulminacyjny.- Oh, miau!- krzyknęła jak w ekstazie i znowu głośno się zaśmiała.- Cóż ja poradzę, że zadowalasz się byle czym, bo żadna porządna dziewczyna cię nie chce. 
- Zamknij się...
- Swoją drogą, nie przejmuj się...- nachyliła się nad stołem,znowu zbliżając do siebie ich twarze. Owionął go zapach mięty i jej specyficznych perfum, który działał jak afrodyzjak.- Uważam, że twoje imię brzmi fantastycznie wykrzykiwane przez dziewczyny w nocy...
Blaise wybuchnął tak niepohamowanym śmiechem, że wypluł zawartość ust, a blondynka uśmiechnęła się do Malfoya drwiąco.
- Wyjątkowa z ciebie zołza...- warknął blondyn, zabijając ją wzrokiem. Zmrużyła oczy i usiadła na swoim miejscu.
- Taki jej urok...- powiedział cicho Zabini patrząc z rozbawieniem na blondynkę.
- Cóż, miło w końcu pokazać ci moje prawdziwe oblicze... Drrrraco...- zamruczała uwodzicielsko, puszczając mu oczko.
- Co tu tak wesoło?- zapytała Pansy siadając obok niej i ze znudzeniem wpatrując się w resztę. Coś się zmieniło w tym roku, nagle zaczęli więcej rozmawiać i chociaż wszyscy wiedzieli, że zbliża się naprawdę trudny czas, to śmiali się głośno i dogryzali sobie. 
Evelyn od dawna wiedziała, że Pansy jest zakochana w Malfoy'u, a on o tym doskonale wie. Problem polegał na tym, że on tego nie czuł, ale ponieważ Parkinson była jego przyjaciółką, nie chciał jej ranić. To był jeden z tych momentów, gdy okazał on jakieś ciepłe uczucia i troskę o drugą osobę. A Pansy, nauczyła się żyć i akceptować fakt, że on i ona nigdy nie wyjdą poza sferę przyjaźni. I ostatnio chyba nawet przestało ją to specjalnie martwić. Zauważyć można było jak przelotnie uśmiecha się do niektórych chłopaków. 
- Hmmm... Malfoy najwidoczniej lubi koty.- zaśmiała się blondynka nachylając się w jej stronę.
- Na Merlina, Draco daj sobie spokój bo złapiesz w końcu jakieś dziadostwo i będziesz żałował do końca życia
- White, przysięgam że na dzisiejszym treningu zlecisz z miotły. 
- Liczę na to... Kapitanie...

~*~

Siedziała na miotle, zawieszona kilkadziesiąt metrów nad ziemią i obserwowała drużynę. Nowi dawali radę i całkiem nieźle sobie radzili z podawaniem kafli. Zwróciła uwagę na pałkarza, który z niesamowitą siłą odbijał tłuczki, które leciały daleko poza obręb boiska. Nagle zauważyła, że pojawiają się na nim Gryfoni. Jęknęła głośno, słysząc jak Potter woła Malfoy'a.
- Co znowu za problem, Potter?- warknął blondyn lądując na ziemi i podchodząc do niego trzymając miotłę w dłoni. Reszta drużyny nadal była w powietrzu i tylko Evelyn z gracją stanęła obok niego, mierząc przeciwną drużynę morderczym wzrokiem.
- Niedługo mamy pierwszy mecz, my też musimy potrenować, a jak na razie co chwilę widzę was wpisanych w kolejce!
- Boisz się, że przegracie? Wybacz, ale mamy niemal w całości nowy skład.
- Dość tego, byliśmy u McGonagall i dała nam pozwolenie na trening... Także... Spieprzać.
- Trochę więcej szacunku, Potter...- warknął blondyn niezadowolony, z kpiarskiego tonu i spojrzenia Wybrańca.
- A niby do kogo? Może do ciebie, Malfoy? 
Blondynowi podniosło się ciśnienie i sięgnął po różdżkę.
- Nie...- szepnęła Evelyn stając przed nim i kładąc mu dłoń na torsie, próbując go powstrzymać przed tym co miał zamiar zrobić.
- Zejdź mi z drogi, White.
- Nie warto, Malfoy. Chcesz żeby cię wykluczyli przed samym meczem? Oni nie są tego warci...- warknęła w jego kierunku.
- Oh, no patrzcie państwo. Ten się puszcza, a ona go wielce broni...- zadrwił Rudzielec nagle ośmielony.- Może w nagrodę, dopisze cię do listy swoich dziwek...- powiedział. Zacisnęła powieki i pięści, a po chwili z impetem, jedna z nich złączyła się z jego twarzą. Z nosa trysnęła krew.
- Nazwij mnie dziwką, jeszcze raz, Weasley...- wysyczała, a jej oczy były jak wzburzony ocean.- A przysięgam, że będziesz błagał, żeby jedynym zaklęciem jakiego użyję było Crucio...- warknęła mijając Gryfonów i wściekła opuściła boisko. 
- Dam ci spokój, Rudzielcu. Ale jeszcze raz, powiedz coś obraźliwego na jej temat...- warknął Draco, łapiąc go za strój i przyciągając do siebie, z wściekłością wymalowaną na twarzy.- A spiorę cię tak... Że czary nie pomogą, żeby to naprawić. Ciesz się, że to ona pierwsza ci przywaliła...


~*~

-...jestem zawiedziona pani postawą, panno White...- powiedział Snape, kiedy jakiś czas później stała przed jego biurkiem.
- Przepraszam...- wydukała cicho.
- Czy może mi pani wyjaśnić jakim cudem, pan Weasley wylądował w Skrzydle Szpitalnym ze złamanym nosem?
- Chyba wymierzyłam za mocny cios. Ale zdenerwowałam się, panie profesorze, kiedy nazwał mnie dziwką.
- Rozumiem. Nie omieszkam poinformować profesor McGonagall o tym nieprzyjemnym incydencie, natomiast muszę panią ukarać.
Westchnęła głośno i podniosła na niego wzrok.
- Sześć razy ma pani się stawić w bibliotece, będzie pani pomagać pani Pince w układaniu książek. Terminy możecie ustalić według pani planu zajęć i obowiązków. 
Jęknęła. Wiedziała, że biblioteka przechodzi ostatnio wielkie sprzątanie i roboty jest w niej od groma.
- To wszystko, panno White. Proszę wracać do swoich obowiązków.
Wyszła z jego gabinetu, powstrzymując się przed trzaśnięciem drzwiami. Do salonu prefektów wparowała rozwścieczona, wiedząc że jeśli Weasley będzie na widoku, to nie uda jej się powstrzymać.
-... Ta wariatka mi tak przywaliła... Widzisz, Miona! Bolało jak cholera. Pewnie uderzyła mnie tak mocno jak ty w trzeciej klasie Malfoy'a.- mówił rudy, doprowadzając ją tym samym do furii.
- Pominąłeś fakt, że nazwałeś mnie dziwką.- warknęła stając za jego plecami.- Poza tym o ile wiem, ta szlama, nosa mu nie złamała. 
- Źle zrozumiałaś moje słowa.
- To teraz to moja wina, że masz niewyparzoną gębę? Mam cię nauczyć jak się rozmawia z kobietami?- mówiła coraz bardziej podniesionym głosem. W końcu poczuła dłoń na ramieniu.
- Nie warto. Sama to mówiłaś...- powiedział Malfoy ciągnąc ją do sypialni i zamykając drzwi.- Chcesz kolejny szlaban?
Usiadła zdenerwowana na łóżku i jęknęła głośno.
- Normalnie pozwoliłbym ci obić mu mordę, bo mnie też wnerwia, ale jak ci zakażą grać to leżymy.- dodał siadając obok niej.
- Oh, myślałam że po prostu tak się o mnie troszczysz...- uśmiechnęła się krzywo i opadła na pościel.
- Twój kot mnie ostatnio nie odwiedza...
- Cóż... Ladon, nie lubi spać w łóżku tuż po jakiś kobietach niewiadomego pochodzenia...- powiedziała drapiąc zwierzę za uchem.
- Skąd tyś wytrzasnęła takie imię?
- Zajrzyj do Mitologii, Malfoy. Może się nauczysz czegoś pożytecznego.


~*~

Szła wolnym krokiem, delektując się mrokiem jaki ją otaczał. Zakazany Las o północy był niebywale kuszącym miejscem, które przyciągało ją zawsze, kiedy jeszcze bardziej chciała odciąć się od ludzi. Nikt nigdy nie widział jak wychodzi, bo znalazła tajemnicze przejście, które umożliwiało jej wymykanie się kiedy tylko chce. Czuła chłodny powiew wiatru na twarzy i mgłę otulającą jej postać jak cieniutki kokon.
- Co z twoim bratem?- usłyszała nagle za sobą. Ciemnoskóry uczeń stał niedaleko, oparty o drzewo i przypatrywał jej się uważnie.
- Nie wiem. Nie dostałam od niego wiadomości od trzech miesięcy...- szepnęła i spojrzała w górę, a jej wzrok napotkał jedynie korony drzew, zasłaniające księżyc. Zaśmiała się gorzko, próbując uporać się z natłokiem myśli i uczuć. Blaise stanął obok niej w ciszy.
- Na pewno jest bezpieczny. Ukrywa się.- powiedział nagle i ruszył w drogę powrotną do zamku. 
- Blaise... Bardzo się o niego martwię...
- Wiem, Księżniczko. Ja o Annalise też... Dobranoc.
Zniknął w mroku zostawiając ją samą. Bo tylko w nocy, otulona ciemnością, mogła sobie pozwolić na zdjęcie maski.





~*~
Następny rozdział: 22.12.2015, godzina 18:00

2 komentarze

  1. Super. Fajnie czyta się opowiadanie z perspektywy ślizgonów. Do tej pory nie znalazłam interesującego opowiadania, które wnikało w ich świat. Jak dotąd radzisz sobie świetnie.
    Pozdrawiam SS

    OdpowiedzUsuń
  2. Ron działa mi na nerwy, ale to raczej nie nowość. Za to uwielbiam White za zachowanie. Sama pewnie nie zastanawiałabym się długo i również bym mu przywaliła. Draco się zmienia. Pomimo tego, że coraz większa ilość kobiet odwiedza jego pokój, to widać, że może chce to zrobić, aby wywołać u kogoś zazdrość. I najwidoczniej to działa :) Końcówka jednak najbardziej mi się spodobała. Motyw ściągania masek, jest jednym z moich ulubionych. Cieszę się, że ma wsparcie w Zabinim. W końcu, z tego co wywnioskowałam, ich rodzeństwo zniknęło gdzieś, może nawet i razem?

    OdpowiedzUsuń