Stała oparta o ścianę, w najodleglejszym kącie salonu i wpatrywała się w pozostałych. W duchu błagała, żeby ten koszmar się skończył i mogła się w końcu położyć do łóżka. Po całym dniu lekcji, spacerze po błoniach i próbie odrobienia lekcji, marzyła jedynie o ciepłej, odprężającej kąpieli, a potem wygodnym łóżku.
- Mamy małe zmiany w naszym zespole...- powiedziała Hannah, patrząc na zgromadzonych.- Ponieważ Ron został zawieszony, jego miejsce zajmie Harry.- dodała na co blondynka wywróciła oczami.- Poza tym Padma, musiała zrezygnować ze stanowiska. Prefetem Ravenclawu zostanie Catherine.
Evelyn zmierzyła wzrokiem dziewczynę i odwróciła się napięcie, znikając za drzwiami swojej sypialni. Zatrzasnęła głośno drzwi i od razu skierowała się do łazienki, napuszczając wodę do wanny i zdejmując z siebie ubrania. Związała włosy w niedbałego koka na samym szczycie głowy i wsunęła się do wody, aż po szyję. Zamknęła oczy, czując jak ciepła woda działa kojąco na napięte, zmęczone mięśnie. Od razu poczuła się lepiej. Zrelaksowała się i wyrzuciła z głowy wszystkie problemy i myśli. Była tylko ona.
- Powinnaś zamykać drzwi kiedy bierzesz kąpiel. Jeszcze jakiś niecny człowiek będzie chciał to wykorzystać...
Poczuła jak siada na krawędzi wanny, wpuszczonej w ziemię i układa nogi po obu jej stronach, przykładając dłonie do jej pleców i masując je. Oparła głowę o jego uda, okryte ciemnymi, dresowymi spodniami.
- I ty jesteś tym niecnym człowiekiem?- zamruczała.
- Zdecydowanie.
- Kiedy cię wypuścili?- zapytała, biorąc jego dłoń i zsuwając ją w dół swojego ciała.
- Chwilę temu.
- Jak się czujesz?
- Teraz nawet lepiej...
- Mhm...- jęknęła cicho, zsuwając się niżej.- Idealnie...
- Tak?
- Mhmmm...
- A teraz?- przejechał palcem po dwóch, niewielkich, metalowych kuleczkach. Jęknęła głośniej i wygięła się w łuk, obejmując go rękami.
- Fantastycznie... Nie przestawaj...
- Jak ty beze mnie wytrzymywałaś?- nachylił się nad nią.
- Ledwo...- wydyszała, czując jak przyjemność zalewa jej ciało. Patrzył w jej zamglone oczy i lekko rozchylone wargi. Była piękna. Szczególnie wtedy kiedy zatracała się w przyjemności. Uniosła się do góry i oparła o jego ciało, mocząc całe jego ubranie.
- Jesteś tak cholernie piękna...- wyszeptał wprost do jej ucha.
- Mówisz to, bo chcesz mnie przelecieć...- zaśmiała się cicho, wydając z siebie zduszony jęk. Jej oddech przyspieszył.
- I tak to zrobię...
- Racja...- przyciągnęła do siebie jego twarz i pocałowała namiętnie, ukrywając między jego wargami swój krzyk.
- Naprawdę lubię na ciebie patrzeć.- powiedział, pomagając jej wyjść i okrywając ją ręcznikiem. Potarł jej ramiona, chcąc wytrzeć jej skórę. Uśmiechnęła się szeroko, obserwując jego skupioną minę. Jej oczy błyszczały, a na ustach malował się uśmiech.- Co?- zapytał, patrząc na nią uważnie.
- Nic.- wzruszyła ramionami i pocałowała go czule.- Cieszę się, że wróciłeś.
Złapał ją za rękę i zaciągnął do sypialni, upewniając się, że pomieszczenie jest dobrze wyciszone. Zaśmiała się głośno, gdy pocałował ją mocno. Przyłączył się do niej, czując tak, jakby zaaplikował sobie coś rozweselającego. Po prostu jakieś uczucie bezgranicznego szczęścia zalało go od momentu, gdy upadli na miękki materac, łącząc się w namiętnym pocałunku.
~*~
Weszli do Wielkiej Sali, zasłaniając usta i wodząc nieobecnym wzrokiem po wszystkich. Evelyn siadła na swoim miejscu i momentalnie oparła głowę o ramię Draco, który był tak samo nieprzytomny jak ona. Nałożył im coś do jedzenia, jednak byli zbyt śpiący, żeby od razu zabrać się za jedzenie.
- Ciężka noc?- zaśmiał się Blaise.
- Spieprzaj...- warknęła Evelyn.
- Naprawdę powinniście ograniczyć sex. Noce są po to, żeby spać.- zaczął się nabijać czarnoskóry.
- Zazdrościsz, bo ty nie uprawiasz go wcale?- odpyskował Draco, spoglądając na niego z drwiącym uśmiechem.
- Oh, ranisz moje uczucia!
- Raczej dbam o to, żeby ego za bardzo ci nie urosło.
- Jesteście jak dwójka napalonych nastolatków.
- Jakby nie patrzeć jeszcze nimi jesteśmy...- burknęła pod nosem blondynka.
- Nimfomani...- skwitował, obserwując jak jego przyjaciółka pocałowała czule Draco i zaczęła jeść.
- Znajdź sobie laskę, Zabini...
- Znajdę. Na dzisiejszej imprezie.- zaśmiał się chłopak, rzucając w nią truskawką.
- Czemu nic o tym nie wiemy?- oburzyła się Evelyn.
- Byliście tak zajęci sobą...- wtrąciła się Pansy z łobuzerskim uśmiechem.
- Hola, hola! Ja do wczoraj leżałem w Skrzydle i miałem wyjątkowo dużo czasu!- Draco obrzucił przyjaciół obrażonym spojrzeniem.
- Wybaczcie. Dzisiaj robimy imprezę, powinniśmy was wykluczyć jako że jesteście Prefektami, ale...
- Dzięki Zabini. Świetny z ciebie przyjaciel...- uśmiechnęła się słodko Evelyn.- Nie wiem czy znajdziemy czas...- uniosła wymownie brwi i zaśmiała się głośno.
- Jesteście beznadziejnymi przypadkami.
~*~
Przyglądała się uważnie nauczycielowi, który cały czas coś im tłumaczył i pokazywał jak przygotować eliksir. Nie musiała uważać. Dobrze wiedziała co ma zrobić po kolei.
- Pracujecie w parach.- powiedział Snape.- Macie uwarzyć eliksir osłabiający. Osoby, które zrobią to najlepiej zostaną zwolnione z pracy domowej i otrzymają po 10 punktów dla swojego domu.
Rozejrzała się dookoła i utkwiła wzrok w Draco, który stał obok niej.
- Pójdziesz łaskawie po składniki?- spytała unosząc do góry brwi.
- Ależ oczywiście skarbie...- uśmiechnął się, całując ją w skroń i odszedł. Kiedy wrócił, zaczęła mu wydawać polecenia, a na jego pytający wzrok odpowiedziała oburzona:
- Myślisz, że ja odwalę całą robotę?
Zaśmiał się i po kolei dodawał składniki do wywaru, który niedługo potem stał się zielony. Nachyliła się z miną znawcy.
- Nieźle.
Podniosła się i popatrzyła na niego. Przyglądał jej się uważnie.
- Słucham...- jęknęła, widząc że desperacko chce zadać jej jakieś pytanie.
- Co zrobiłaś z Płynnym Szczęściem?- zapytał cicho.
- Wylałam.- wywróciła oczami.- Nic nie zrobiłam. Nadal go mam. Czeka na to aż faktycznie będzie mi potrzebny.
Patrzył na nią dłuższą chwilę, po czym skierował wzrok na Snape'a, który stanął przed nimi.
- Powinienem wykluczyć cię z konkursu.- powiedział nauczyciel.
- Ja tylko pomagałam. Draco przygotował wszystko sam...- powiedziała cicho uśmiechając się szeroko. Wtedy zrozumiał, dlaczego wydawała mu tylko polecenia.
- Dobrze więc... Jesteście zwolnieni z dzisiejszej pracy domowej i 20 punktów dla Slytherinu. Możecie iść.
Wstała, obserwując jak pozostali się męczą i wyszła na korytarz. W lochach zawsze panował chłód, ale na jesień, wszędzie poza dormitorium Ślizgonów było przeraźliwie zimno. Otuliła się szatą, czując jak blondyn obejmuje ją ramieniem.
- To co, chcesz się publicznie po obściskiwać?- zaśmiał się, na co wywróciła oczami. Złapała go za rękę, która zwisała z jej ramienia i wtuliła się w jego ciało.
Przez niemal całe przemówienie McGonagall podczas obiadu, trzymał dłoń na jej kolanie. Nie słuchała kobiety, skupiając się na jego dotyku. Czuła na sobie czyjś wzrok, więc rozejrzała się po Wielkiej Sali. Jej oczy spotkały się z ciemnymi oczami Smith, na co zareagowała drwiącym uśmiechem i zaczęła coś szeptać do siedzącego obok niej blondyna. Wywrócił oczami, po czym zaczął się śmiać i pocałował ją w skroń, co jeszcze bardziej zirytowało Krukonkę.
- Drodzy państwo, za miesiąc odbędzie się bal, który ma na celu zintegrować was i zakończyć te bezsensowne walki między domami. Dlatego, pary mają być mieszane. Kolejna zasada: to panie mają zapraszać panów. A tymczasem... Smacznego.
Blondynka zszokowana, w końcu odwróciła wzrok od dyrektorki.
- Popieprzyło ją.- warknęła.
- Przecież żadna się nie odważy zaprosić twojego chłopaka.- zadrwił Blaise, na co Draco popatrzył na zdenerwowaną blondynkę.
- Lepiej dla nich.
- Mam iść sam?- zbulwersował się blondyn. Evelyn popatrzyła na niego takim wzrokiem, że od razu zrozumiał.
- Ciebie nikt by nie zaprosił, bo wszyscy się ciebie boją... dobrze, że to ty powinnaś zaprosić kogoś.- zaśmiał się Zabini, na co oberwał porządnego kopniaka pod stołem.- Auć!
- Lyn, nie zachowuj się jak pies ogrodnika...- powiedział Draco patrząc na nią karcąco.
- A co, chcesz żebym sama poszła i zaprosiła któregoś? Może Pottera?
Westchnął głośno.
- Od kiedy jesteś taki chętny żeby się "integrować z innymi"?- warknęła, podnosząc głos trochę bardziej niż planowała.- Co, liczysz że zaprosi cię któraś z tych laleczek, hmm? Śmiało. Kim ja jestem żeby ci tego zabronić!- warknęła, wstając pospiesznie i opuszczając Wielką Salę. W przerwie między lekcjami uświadomiła sobie kilka bardzo nieprzyjemnych rzeczy, na czele z tym, że właśnie spóźniał jej się okres.
Nie poszła na imprezę. Skutecznie zatrzasnęła drzwi do swojego pokoju i udawała że jej nie ma. Siedziała na oknie i wpatrywała się w krajobraz za nim, a kiedy impreza w lochach się zaczęła, wyszła na patrol, o który poprosiła Hannę. Pod drzwiami stał Harry.
- Z tobą mam patrol?- spytała, na co kiwnął twierdząco.- Co mnie podkusiło żeby się zamieniać...- minęła go i wyszła z dormitorium.
- To pewnie dlatego, że jednak większość chciała iść na tajną imprezę o której i tak wszyscy wiedzą...- powiedział doganiając ją.
- Ty nie?
- Mógłbym spytać o to samo.
- Nie lubię imprez.
- Ja też.
Długo milczeli, idąc przez ciemne i puste korytarze. Ona nie miała zamiaru mówić za wiele, bo za wiele chciała powiedzieć. A skończyłoby się to bardzo źle.
- Przepraszam...- powiedział nagle Harry. Stanęła i odwróciła się w jego kierunku.
- Za co?- warknęła.
- Wszystko. Za to jak was traktują ludzie, za zachowanie Rona. Masz rację, że nie jesteście traktowani równo. Bardzo mi przykro.
- Dzięki.- powiedziała, nie do końca wiedząc jak się zachować, po czym odwróciła się napięcie i ruszyła w stronę dormitorium. Zatrzymała się gwałtownie widząc parę pod obrazem.
- Catherine, wybacz ale...
- Wiem, wiem. Masz dziewczynę... Nie mówię, że masz ją zdradzić, proponuję żebyś poszedł ze mną na bal i dobrze się bawił. To chyba nic złego, prawda? Przecież Evelyn nie może ci tego zabronić...
- Nie może...
- No właśnie! Więc... Pójdziesz ze mną na bal?
W Evelyn się zagotowało. Była wściekła i oczekiwała odpowiedzi chłopaka jak nigdy wcześniej, chociaż miała ochotę wyjść zza zakrętu i im przerwać.
- Tak, jasne.- usłyszała i nagle aż jej się ciemno przed oczami zrobiło.
- Wszystko w porządku?- spytał Harry pojawiając się koło niej.
- Tak. Wszystko jest fantastycznie.- Ruszyła w stronę obrazu, mijając parę bez słowa.
- Lyn, wszystko ok?- spytał Draco podchodząc do niej, ale nawet się nie zatrzymała.
- Tak. Wszystko pięknie.- wysyczała i zniknęła za obrazem, zostawiając go kompletnie osłupiałego na środku korytarza.
- Mamy małe zmiany w naszym zespole...- powiedziała Hannah, patrząc na zgromadzonych.- Ponieważ Ron został zawieszony, jego miejsce zajmie Harry.- dodała na co blondynka wywróciła oczami.- Poza tym Padma, musiała zrezygnować ze stanowiska. Prefetem Ravenclawu zostanie Catherine.
Evelyn zmierzyła wzrokiem dziewczynę i odwróciła się napięcie, znikając za drzwiami swojej sypialni. Zatrzasnęła głośno drzwi i od razu skierowała się do łazienki, napuszczając wodę do wanny i zdejmując z siebie ubrania. Związała włosy w niedbałego koka na samym szczycie głowy i wsunęła się do wody, aż po szyję. Zamknęła oczy, czując jak ciepła woda działa kojąco na napięte, zmęczone mięśnie. Od razu poczuła się lepiej. Zrelaksowała się i wyrzuciła z głowy wszystkie problemy i myśli. Była tylko ona.
- Powinnaś zamykać drzwi kiedy bierzesz kąpiel. Jeszcze jakiś niecny człowiek będzie chciał to wykorzystać...
Poczuła jak siada na krawędzi wanny, wpuszczonej w ziemię i układa nogi po obu jej stronach, przykładając dłonie do jej pleców i masując je. Oparła głowę o jego uda, okryte ciemnymi, dresowymi spodniami.
- I ty jesteś tym niecnym człowiekiem?- zamruczała.
- Zdecydowanie.
- Kiedy cię wypuścili?- zapytała, biorąc jego dłoń i zsuwając ją w dół swojego ciała.
- Chwilę temu.
- Jak się czujesz?
- Teraz nawet lepiej...
- Mhm...- jęknęła cicho, zsuwając się niżej.- Idealnie...
- Tak?
- Mhmmm...
- A teraz?- przejechał palcem po dwóch, niewielkich, metalowych kuleczkach. Jęknęła głośniej i wygięła się w łuk, obejmując go rękami.
- Fantastycznie... Nie przestawaj...
- Jak ty beze mnie wytrzymywałaś?- nachylił się nad nią.
- Ledwo...- wydyszała, czując jak przyjemność zalewa jej ciało. Patrzył w jej zamglone oczy i lekko rozchylone wargi. Była piękna. Szczególnie wtedy kiedy zatracała się w przyjemności. Uniosła się do góry i oparła o jego ciało, mocząc całe jego ubranie.
- Jesteś tak cholernie piękna...- wyszeptał wprost do jej ucha.
- Mówisz to, bo chcesz mnie przelecieć...- zaśmiała się cicho, wydając z siebie zduszony jęk. Jej oddech przyspieszył.
- I tak to zrobię...
- Racja...- przyciągnęła do siebie jego twarz i pocałowała namiętnie, ukrywając między jego wargami swój krzyk.
- Naprawdę lubię na ciebie patrzeć.- powiedział, pomagając jej wyjść i okrywając ją ręcznikiem. Potarł jej ramiona, chcąc wytrzeć jej skórę. Uśmiechnęła się szeroko, obserwując jego skupioną minę. Jej oczy błyszczały, a na ustach malował się uśmiech.- Co?- zapytał, patrząc na nią uważnie.
- Nic.- wzruszyła ramionami i pocałowała go czule.- Cieszę się, że wróciłeś.
Złapał ją za rękę i zaciągnął do sypialni, upewniając się, że pomieszczenie jest dobrze wyciszone. Zaśmiała się głośno, gdy pocałował ją mocno. Przyłączył się do niej, czując tak, jakby zaaplikował sobie coś rozweselającego. Po prostu jakieś uczucie bezgranicznego szczęścia zalało go od momentu, gdy upadli na miękki materac, łącząc się w namiętnym pocałunku.
~*~
Weszli do Wielkiej Sali, zasłaniając usta i wodząc nieobecnym wzrokiem po wszystkich. Evelyn siadła na swoim miejscu i momentalnie oparła głowę o ramię Draco, który był tak samo nieprzytomny jak ona. Nałożył im coś do jedzenia, jednak byli zbyt śpiący, żeby od razu zabrać się za jedzenie.
- Ciężka noc?- zaśmiał się Blaise.
- Spieprzaj...- warknęła Evelyn.
- Naprawdę powinniście ograniczyć sex. Noce są po to, żeby spać.- zaczął się nabijać czarnoskóry.
- Zazdrościsz, bo ty nie uprawiasz go wcale?- odpyskował Draco, spoglądając na niego z drwiącym uśmiechem.
- Oh, ranisz moje uczucia!
- Raczej dbam o to, żeby ego za bardzo ci nie urosło.
- Jesteście jak dwójka napalonych nastolatków.
- Jakby nie patrzeć jeszcze nimi jesteśmy...- burknęła pod nosem blondynka.
- Nimfomani...- skwitował, obserwując jak jego przyjaciółka pocałowała czule Draco i zaczęła jeść.
- Znajdź sobie laskę, Zabini...
- Znajdę. Na dzisiejszej imprezie.- zaśmiał się chłopak, rzucając w nią truskawką.
- Czemu nic o tym nie wiemy?- oburzyła się Evelyn.
- Byliście tak zajęci sobą...- wtrąciła się Pansy z łobuzerskim uśmiechem.
- Hola, hola! Ja do wczoraj leżałem w Skrzydle i miałem wyjątkowo dużo czasu!- Draco obrzucił przyjaciół obrażonym spojrzeniem.
- Wybaczcie. Dzisiaj robimy imprezę, powinniśmy was wykluczyć jako że jesteście Prefektami, ale...
- Dzięki Zabini. Świetny z ciebie przyjaciel...- uśmiechnęła się słodko Evelyn.- Nie wiem czy znajdziemy czas...- uniosła wymownie brwi i zaśmiała się głośno.
- Jesteście beznadziejnymi przypadkami.
~*~
Przyglądała się uważnie nauczycielowi, który cały czas coś im tłumaczył i pokazywał jak przygotować eliksir. Nie musiała uważać. Dobrze wiedziała co ma zrobić po kolei.
- Pracujecie w parach.- powiedział Snape.- Macie uwarzyć eliksir osłabiający. Osoby, które zrobią to najlepiej zostaną zwolnione z pracy domowej i otrzymają po 10 punktów dla swojego domu.
Rozejrzała się dookoła i utkwiła wzrok w Draco, który stał obok niej.
- Pójdziesz łaskawie po składniki?- spytała unosząc do góry brwi.
- Ależ oczywiście skarbie...- uśmiechnął się, całując ją w skroń i odszedł. Kiedy wrócił, zaczęła mu wydawać polecenia, a na jego pytający wzrok odpowiedziała oburzona:
- Myślisz, że ja odwalę całą robotę?
Zaśmiał się i po kolei dodawał składniki do wywaru, który niedługo potem stał się zielony. Nachyliła się z miną znawcy.
- Nieźle.
Podniosła się i popatrzyła na niego. Przyglądał jej się uważnie.
- Słucham...- jęknęła, widząc że desperacko chce zadać jej jakieś pytanie.
- Co zrobiłaś z Płynnym Szczęściem?- zapytał cicho.
- Wylałam.- wywróciła oczami.- Nic nie zrobiłam. Nadal go mam. Czeka na to aż faktycznie będzie mi potrzebny.
Patrzył na nią dłuższą chwilę, po czym skierował wzrok na Snape'a, który stanął przed nimi.
- Powinienem wykluczyć cię z konkursu.- powiedział nauczyciel.
- Ja tylko pomagałam. Draco przygotował wszystko sam...- powiedziała cicho uśmiechając się szeroko. Wtedy zrozumiał, dlaczego wydawała mu tylko polecenia.
- Dobrze więc... Jesteście zwolnieni z dzisiejszej pracy domowej i 20 punktów dla Slytherinu. Możecie iść.
Wstała, obserwując jak pozostali się męczą i wyszła na korytarz. W lochach zawsze panował chłód, ale na jesień, wszędzie poza dormitorium Ślizgonów było przeraźliwie zimno. Otuliła się szatą, czując jak blondyn obejmuje ją ramieniem.
- To co, chcesz się publicznie po obściskiwać?- zaśmiał się, na co wywróciła oczami. Złapała go za rękę, która zwisała z jej ramienia i wtuliła się w jego ciało.
Przez niemal całe przemówienie McGonagall podczas obiadu, trzymał dłoń na jej kolanie. Nie słuchała kobiety, skupiając się na jego dotyku. Czuła na sobie czyjś wzrok, więc rozejrzała się po Wielkiej Sali. Jej oczy spotkały się z ciemnymi oczami Smith, na co zareagowała drwiącym uśmiechem i zaczęła coś szeptać do siedzącego obok niej blondyna. Wywrócił oczami, po czym zaczął się śmiać i pocałował ją w skroń, co jeszcze bardziej zirytowało Krukonkę.
- Drodzy państwo, za miesiąc odbędzie się bal, który ma na celu zintegrować was i zakończyć te bezsensowne walki między domami. Dlatego, pary mają być mieszane. Kolejna zasada: to panie mają zapraszać panów. A tymczasem... Smacznego.
Blondynka zszokowana, w końcu odwróciła wzrok od dyrektorki.
- Popieprzyło ją.- warknęła.
- Przecież żadna się nie odważy zaprosić twojego chłopaka.- zadrwił Blaise, na co Draco popatrzył na zdenerwowaną blondynkę.
- Lepiej dla nich.
- Mam iść sam?- zbulwersował się blondyn. Evelyn popatrzyła na niego takim wzrokiem, że od razu zrozumiał.
- Ciebie nikt by nie zaprosił, bo wszyscy się ciebie boją... dobrze, że to ty powinnaś zaprosić kogoś.- zaśmiał się Zabini, na co oberwał porządnego kopniaka pod stołem.- Auć!
- Lyn, nie zachowuj się jak pies ogrodnika...- powiedział Draco patrząc na nią karcąco.
- A co, chcesz żebym sama poszła i zaprosiła któregoś? Może Pottera?
Westchnął głośno.
- Od kiedy jesteś taki chętny żeby się "integrować z innymi"?- warknęła, podnosząc głos trochę bardziej niż planowała.- Co, liczysz że zaprosi cię któraś z tych laleczek, hmm? Śmiało. Kim ja jestem żeby ci tego zabronić!- warknęła, wstając pospiesznie i opuszczając Wielką Salę. W przerwie między lekcjami uświadomiła sobie kilka bardzo nieprzyjemnych rzeczy, na czele z tym, że właśnie spóźniał jej się okres.
Nie poszła na imprezę. Skutecznie zatrzasnęła drzwi do swojego pokoju i udawała że jej nie ma. Siedziała na oknie i wpatrywała się w krajobraz za nim, a kiedy impreza w lochach się zaczęła, wyszła na patrol, o który poprosiła Hannę. Pod drzwiami stał Harry.
- Z tobą mam patrol?- spytała, na co kiwnął twierdząco.- Co mnie podkusiło żeby się zamieniać...- minęła go i wyszła z dormitorium.
- To pewnie dlatego, że jednak większość chciała iść na tajną imprezę o której i tak wszyscy wiedzą...- powiedział doganiając ją.
- Ty nie?
- Mógłbym spytać o to samo.
- Nie lubię imprez.
- Ja też.
Długo milczeli, idąc przez ciemne i puste korytarze. Ona nie miała zamiaru mówić za wiele, bo za wiele chciała powiedzieć. A skończyłoby się to bardzo źle.
- Przepraszam...- powiedział nagle Harry. Stanęła i odwróciła się w jego kierunku.
- Za co?- warknęła.
- Wszystko. Za to jak was traktują ludzie, za zachowanie Rona. Masz rację, że nie jesteście traktowani równo. Bardzo mi przykro.
- Dzięki.- powiedziała, nie do końca wiedząc jak się zachować, po czym odwróciła się napięcie i ruszyła w stronę dormitorium. Zatrzymała się gwałtownie widząc parę pod obrazem.
- Catherine, wybacz ale...
- Wiem, wiem. Masz dziewczynę... Nie mówię, że masz ją zdradzić, proponuję żebyś poszedł ze mną na bal i dobrze się bawił. To chyba nic złego, prawda? Przecież Evelyn nie może ci tego zabronić...
- Nie może...
- No właśnie! Więc... Pójdziesz ze mną na bal?
W Evelyn się zagotowało. Była wściekła i oczekiwała odpowiedzi chłopaka jak nigdy wcześniej, chociaż miała ochotę wyjść zza zakrętu i im przerwać.
- Tak, jasne.- usłyszała i nagle aż jej się ciemno przed oczami zrobiło.
- Wszystko w porządku?- spytał Harry pojawiając się koło niej.
- Tak. Wszystko jest fantastycznie.- Ruszyła w stronę obrazu, mijając parę bez słowa.
- Lyn, wszystko ok?- spytał Draco podchodząc do niej, ale nawet się nie zatrzymała.
- Tak. Wszystko pięknie.- wysyczała i zniknęła za obrazem, zostawiając go kompletnie osłupiałego na środku korytarza.
~*~
Następny rozdział: 07.06.2016, godzina: 18:00
Rozdział 44 - 'End'
Kocham <3
OdpowiedzUsuńZ wielką przyjemnością nominowałam Twoje opowiadanie do Liebster Blog Award! Więcej szczegółów znajdziesz tutaj - KLIKNIJ!
OdpowiedzUsuń